change language
estàs a: home - recull de premsa newslettercom contactar-noslink

Ajuda la Comunitat

  

Rzeczpospolita

23 Desembre 2011

Pierogów i barszczu w bród

Polacy chętnie włączają się w akcje pomocy dla najbardziej potrzebujących. A tych z roku na rok przybywa

 
versió per imprimir

Jak co roku w całej Polsce organizowane są wigilie dla ubogich i samotnych. W czasie kryzysu przybywa osób, które potrzebują pomocy. Na szczęście również tych, którzy chcą im pomagać.

– Obawialiśmy się, że w dobie kryzysu, kiedy ludzie bardzo uważnie wydają każdą złotówkę, ta pomoc nieco zmaleje. Nic takiego się nie stało. Jest mnóstwo osób, które chcą pomagać biedniejszym od siebie – mówi "Rz" ks. Waldemar Hanas, dyrektor poznańskiego Caritasu, i  podkreśla, że tylko w ramach przedświątecznej zbiórki żywności udało się zebrać ponad 50 ton. Trafi ona do osób najbardziej potrzebujących.

Niemal 1600 z nich w Wigilię zasiądzie przy wspólnym stole. Ze względu na olbrzymie zapotrzebowanie Caritas organizuje ją w jednej z hal Międzynarodowych Targów Poznańskich. – Chcemy, żeby ci ludzie poczuli atmosferę świąt. Dlatego będą barszcz z uszkami, karp i kapusta z grzybami, a każdy gość na odchodne otrzyma również paczkę świąteczną – mówi ks. Hanas.

Pomoc oraz spotkania wigilijne dla potrzebujących przygotowują też tysiące parafialnych zespołów Caritas. – Prawie w  każdym większym mieście szykujemy takie akcje – tłumaczy Olga Kołtuniak, rzecznik prasowa Caritas Polska. – Są wigilie nie tylko dla bezdomnych, ubogich, ale też dla samotnych matek. A w naszych świetlicach organizujemy spotkania ze Świętym Mikołajem dla dzieci. Docieramy z pomocą do 189 tys. osób.

A to nie wszystko. Caritas od  18 lat prowadzi też "Wigilijne dzieło pomocy dzieciom". W ramach akcji sprzedawane są świece, które zapłoną na wigilijnych stołach. Dochód z nich przeznaczany jest na całoroczne dożywianie dzieci w szkołach, pomoc edukacyjną i ich letni wypoczynek. W ubiegłym roku Caritas zebrał w ten sposób ok. 7,5 mln zł.

Na krakowskim Rynku

Pomaga nie tylko Kościół. Od lat największym spotkaniem wigilijnym w Polsce jest to organizowane na krakowskim Rynku przez Jana Kościuszkę, założyciela i prezesa sieci restauracji Polskie Jadło. W tym roku odbyło się 18 grudnia. Do akcji jako wolontariusze włączyło się 80 pracowników restauracji. Były pierogi, 8 tys. litrów zupy grzybowej i 7 tys. litrów barszczu.

– W tym roku pobiliśmy rekord: wydaliśmy ponad 220 tysięcy pierogów. To jednak smutny rekord, bo pokazuje, jak bardzo taka pomoc jest potrzebna. Ludzie przyjechali tu z całej Polski, aby móc w tym uczestniczyć – mówi "Rz" Kościuszko.

Opinię restauratora potwierdzają badania. Jak wynika z tegorocznego raportu Social Watch, organizacji badającej m.in. problem biedy, w Polsce  2 miliony osób żyje w skrajnym ubóstwie, a liczba ta w ostatnich latach wzrastała.

Wigilia na krakowskim Rynku jest też największą w Europie. Ma wsparcie władz miasta i Kościoła. Błogosławieństwa przybyłym udzielił kardynał Stanisław Dziwisz.

I w małej wspólnocie

Nie trzeba być wielką firmą czy organizacją, by przygotować świąteczne spotkanie. W  Warszawie trzeci raz wigilię z  ubogimi organizuje skupiająca około 20 osób, głównie studentów, katolicka wspólnota Sant'Egidio (Świętego Idziego). W tym roku na uroczystość do  Kościoła Wszystkich Świętych ma przyjść 150 gości – dwa razy więcej niż w ubiegłym roku.

Więcej jest też pomocników. – W przygotowaniu wigilii pomagało nam ok. 80 osób, przyjaciele, rodzina, a także sponsorzy i restauracje, które, chodząc od  lokalu do lokalu, prosiliśmy o wigilijne potrawy. Większość chętnie się zgodziła – mówi Magdalena Wolnik, organizator wigilii.

W mniejszych wspólnotach takie spotkania mają charakter<@> <@$p>bardziej osobisty. – U nas każda osoba ma imienne zaproszenie, swoje miejsce przy stole i prezent. Staramy się, by to był prawdziwie magiczny wieczór – mówi Wolnik.

Tak jest też w domach wspólnoty Chleb Życia siostry Małgorzaty Chmielewskiej. – Nasza wigilia wygląda tak jak w każdej rodzinie. Sami przygotowujemy jedzenie, są też prezenty i kolędy. Niczego nie brakuje – opowiada Renata Trzeszczak z ośrodka przy ul. Łopuszańskiej. W każdym z siedmiu domów wspólnoty, której członkowie żyją razem z ubogimi, odbywa się osobna wieczerza.